Opis: Wydawnictwo M 1999, str. 464, stan bdb- ISBN 83-7221-099-3 Widzę cię oczyma duszy, Shantidas („sługa pokoju", przydomek nadany przez Gandhiego Lanzy del Vasto), olbrzymiego w twoich biało--niebieskich szatach. Jutro nadejdzie wiadomość: «Zmarł Lanza del Vasto». Jestem nią ugodzony, smutny aż do śmierci, aż po twoją śmierć. Usiłuję zapanować nad sobą; tyle jest w tobie rzeczy nieśmiertelnych, pielgrzymie Wieczności. Wraz z napełnieniem Duchem Świętym, Bóg ofiarował mi model życia autentycznie wspólnotowego. Prezent był wspaniały, niepowtarzalny; zawdzięczamy go Lanzy. Czy istniał kiedykolwiek, począwszy od Kościoła Pierwotnego - zbyt odległego w czasie, by można się na nim wzorować - przez podejmowane w Średniowieczu próby, o których wiemy tak mało (o ile w ogóle pozostawiły one po sobie jakieś wspomnienia) - inny model wspólnoty, na którym moglibyśmy się oprzeć? Arche była jedyną wspólnotą wystarczająco dojrzałą, by zyskać wiarygodność. Małżeństwa i osoby stanu wolnego mieszkały w niej razem, utrzymując się z własnej pracy. Była to wcielona w życie wizja miejsca, gdzie «wszystko stanowi jedną całość», jak powiada jeden z Psalmów opiewających miasto Jeruzalem. Nadprzyrodzony fundament życia wspólnotowego. Lanza del Vasto. Niesamowity Włoch. Ma coś wspólnego z polskim Stachurą. Z szaleństwem szukał prawdy i znalazł ją. Z indyjskich aszre-mów, gdzie medytował, z rozmów z Gandhim, którego był uczniem, przywiózł ideę i wszczepił ją na europejskim grancie poprzez założoną przez siebie wspólnotę, nazwaną Arka (Arche), wyłączoną z systemu ekonomicznego państwa. W zachodnim świecie, zalanym falą konsumpcjonizmu, stanowi rzeczywiście samotną barkę przechowującą na swym pokładzie wartości i klimat poprzednich epok.
|