Opis: SiT 1988 ,str. 88 + zdjęcia, stan db+/bdb- (podniszczona lekko okładka) ISBN 83-217-2587-2 Relacja ta nie jest obiektywną monografią „Po-ish—Brazilian Himalaya Expedition — Makalu 82", której napisanie słusznie przypaść powinno kierownikowi wyprawy A. Biczewskiemu. Wręcz przeciwnie — nakreślony obraz jest bardzo subiektywny i przede wszystkim ma oddać atmosferę całego przedsięwzięcia tak, jak ją odbierałem. Jednym z najbardziej skomplikowanych problemów podczas dużych wypraw jest to, co, nazywamy stosunkami międzyludzkimi. Znana socjologii prawidłowość mówi, że człowiek może nawiązać jednocześnie bliższe kontakty z najwyżej dziewięcioma osobnikami tego samego gatunku. Gdy więc wyprawa jest liczna, następuje prawie automatycznie rozpad zespołu na mniejsze frakcje. Możliwość występowania zadrażnień powiększają ciężkie warunki i trudność akcji, a także wybujałe ambicje niektórych uczestników oraz błędy organizacyjne. Nasza wyprawa nie była pod tym względem ani szczególnie dobra, ani szczególnie zła — była typowa. Typowe były również popełniane przez nas błędy (choć zawsze noszą one w sobie cechy indywidualnego stylu kierownika wyprawy), dlatego też zawartej w tekście krytyki nie należy traktować zbyt personalnie, lecz w kategoriach bardziej ogólnych, gdyż odnosi się ona do większości naszych wysokogórskich wypraw. Do tekstu wprowadzono liczne określenia żargonowe, co ma na celu przybliżenie czytelnikowi specyficznej atmosfery środowiska, które w swoim działaniu używa języka znacznie odbiegającego od polszczyzny literackiej. Język ten zawiera twory i skróty myślowe, które lapidarniej nazywają pewne zjawiska i usprawniają komunikację słowną na wspinaczce. Żargon ten zmienia się stopniowo z pokolenia na pokolenie, nie tracąc jednak ciągłości. Zróżnicowany jest także regionalnie, niezmiennie towarzyszy mu jednak wielka liczba przekleństw i wyrażeń niecenzuralnych, co charakterystyczne jest dla każdego typu działalności, gdzie występują silne stresy psychiczne w warunkach wyścigu z czasem, który jest dla alpinizmu bardzo charakterystyczny. Pewna ilość wulgaryzmów użytych przeze mnie nie ma na celu epatowania czytelnika. Służy jedynie próbie nadania dialogom maksimum autentyczności. Próbie niedoskonałej, bowiem w pierwotnym brzmieniu większość wypowiadanych kwestii w warunkach tzw. normalnego życia nie nadarzyłaby się w ogóle do powtórzenia.
|