Opis: WL 1953 Stan db+ (przykurzona , lekko podniszczona okładka twarda), str.312 rzadkie, Audycje „Radiowej Czelodki" znane są doskonale każdemu na całym Śląsku, w Zagłębiu, w zachodniej części województwa krakowskiego, i wszędzie tam, dokąd sięga swą anteną rozgłośnia stalinogrodzka. Można to stwierdzić na podstawie przeszło osiemdziesięciu tysięcy listów, które napisali słuchacze do swych ulubieńców w ciągu trzech lat. Dzięki programowi ogólnopolskiemu znane są te audycje również w innych stronach kraju. A nawet za granicą, głównie w Czechosłowacji, gdzie znalazły także wiernych i wytrwałych przyjaciół. O tej przyjaźni mówią również listy, stale nadchodzące na adres „Czelodki". Niemniej jednak książka ta miotże trafić do rąk czytelnika, który niewiele, albo zgoła nic jeszcze nie słyszał o czelodkowych „fedrunkach". Tym czytelnikom winien więc jestem kilka zasadniczych wyjaśnień. „Czelodka Radiowa" to grupa przyjaciół spotykających się co tygodnia przy „cedzitku", czyli przy mikrofonie, na wesołej po-gwarce, zabawie i tańcach. Ludność Śląska lubi takie spotkania, do dziś odbywają się one nie tylko na wsi, ale również w mieście. Izbę gościnną zastępuje obecnie niekiedy świetlica. Ale tam, gdzie świetlicy jeszcze nie ma, bądź gdy nawet jest, lecz nie stwarza odpowiedniej atmosfery do szczerej pogwarki i zabawy, wtedy schodzą się wszyscy po dawnemu do jednego ze nietylkodlamoli znajomych, siadają wokół „żeleźnioka", rajcują, przekomarzają się, wspominają, opowiadają, żartują, tańczą i śpiewają do późnej nocy. W „Cze-lodce" określa się taką zabawę „fedrunkiem". Co prawda ma on mało wspólnego z „fedrowaniem", czyli wydobywaniem węgla, ale „Czelodka" i na to znalazła wytłumaczenie: „My fedrujemy w naszej kopalni bery, bojki, pieśniczki i inne błozny".
|