Opis: WL, 1973, str. 378, stan db (zwykłe ślady używania, podniszczona okładka) ISBN O książce tej można by powiedzieć bardzo wiele, a chyba nigdy wyczerpująco. Można zaryzykować przynajmniej to jedno stwierdzenie ogólne, iż jest to na pewno utwór niezwykły, jak i niezwykła jest droga kariery literackiej jej autora. P. A. Fernandez należy jeszcze do młodego pokolenia literatury kubańskiej (ur. 1930), a twórczość jego jest znana w tym kraju od początku lat pięćdziesiątych. Była to jednak przede wszystkim poezja. Od tych form literackich raczej krótkich następuje w r. 1968 nagły i sensacyjny przeskok do prozy, i to od razu potężnej objętościowo powieści-rzeki, która niemal z miejsca staje się wydarzeniem, gdyż zdobywa nagrodę „Casa de las Americas" w dziedzinie powieści za rok 1968. O tej to właśnie książce pisze Jose Maria Arguedas, który był jednym z jurorów kubańskiej nagrody literackiej, iż jest ona zarazem „pieśnią biblijną, kroniką bohaterską i skrupulatnie prowadzonym pamiętnikiem". Czytelnik jej zostaje jakby wchłonięty przez wielosłowną i wielostylową opowieść poetycką wskrzeszającą historię — rzeczywistą i „magiczną" — Kuby, jej legendę, a także ukazującą w intymnym, subiektywnym świetle jej teraźniejszość oraz sugestywne perspektywy na przyszłość. Pisze jeszcze Arguedas, iż jest tam „wszystko, co rzeczywiste, wszystko, co możliwe, wszystko, co upragnione, wszystko, co zmyślone, jak w powieściach, które się pisze myśląc, analizując i przeczuwając naturę i przeznaczenie rzeczy i istoty ludzkiej". Dla lepszego wyjaśnienia czytelnikowi przenikającej to dzieło obsesji słowa, warto może jeszcze przytoczyć wypowiedź samego autora z wywiadu udzielonego czasopismu „Cuba": „Pisanie jest rzeczą bardzo trudną. Słowa mnie odpychają, uciekają mi. Ja ich szukam, ścigam je, zdobywam, i kiedy już przezwyciężę ich wrogość, rezultatem staje się ich nagromadzenie. Ale kocham je tak bardzo, iż nie potrafiłbym żadnego z nich dyskryminować...". - z obwoluty
|