Opis: KAW 1988, str. 242, stan bdb- Zamyka ramiona wokół stali olbrzymiego torsu. Przednie nogi wojownika młócą bezsilnie powietrze, batog świszcze, trzaska i żłobi bruzdy na karku Przebudzeńca. Dłonie człowieka spoczywają między ostrymi szpikulcami na grzbiecie Dargota. Zaciska je i gniecie niezgniatalny, pierścieniowaty kopus wroga, opierając metal o ciało. Łapy tamtego opadają na szyję Przebudzeńca, ale kciuki nie sięgają gardła. Człowiek zgina kolana, napręża się, muskuły nabrzmiewają mu jak powrozy. I stoją tak obaj w bezruchu przez jakiś czas i tylko blask ognia zmaga się z cieniem, igrając na ich ciałach. Aż wreszcie Przebudzenic podnosi Dargota z ziemi, dźwiga go jednym gigantycznym ruchem, obraca i ciska od siebie. Nogi wojownika kopią dziko, podczas gdy ciało wiruje bezwładnie w powietrzu. Jego grzbiet faluje ostrzami brzytwiastych kolców, ogon rozwija się i sucho trzaska. Dargor unosi ręce i zasłania twarz, lecz jest już za późno . Spada z ogłuszającym hukiem u stóp Anubiusa i tam zastyga. Metalowe cielsko jest pęknięte w czterech miejscach, a głowa rozłupana o pierwszy stopień tronu. Przebudzeniec staje twarzą do Pana - Wystarczy ? - pyta. [z okładki]
|