Opis: ISKRY 1962, str. 352, stan db+ Homunculus to wg. legendy człowiek sztucznie wytworzony w retorcie przez alchemików. „Homunculus" N. N. Pławilszczi-kowa to tytuł zbioru szkiców biograficznych wielkich biologów, jak: Paracelsus, Francesco Redi, William Harvey, Lazaro Spallanzani, L. Pasteur, Marcello Malpighi, K. Gesner, Buffon, Linneusz, Cuvier, K. Darwin, Ilja Mieczników itd. Oto fragment biografii A. R. Wal-lace'a: „Zaczęli oszczędzać szylingi i funty. Niewiele im było trzeba: byle tylko dotrzeć do tego nęcącego kraju, gdzie roi się od papug i wielkich żuków, byle tylko znaleźć się na rozlewach i bagnach Amazonki. A tam... tam już pokażą, co potrafią; zbiorą tyle chrząszczy i motyli, że starczy im na całe życie! Nadszedł upragniony dzień. Odpłynęli do Brazylii, zabrawszy ze sobą brata Wallace'a. Bagaż ich zaam-barasował tamtejszych celników — mało w nim było bielizny i odzieży, mnóstwo natomiast pudelek, probówek, słojów, słoiczków, siatek na owady, pincet oraz igieł. — Panowie naturaliści? — spytał z uśmiechem celnik. Trudno się było nie domyślić! Któż poza naturalistami będzie się wlókł tysiące kilometrów z dwiema zmianami bielizny w walizce i z póltu-zinem muślinowych siatek? Dotarli wreszcie do tej ziemi obiecanej i zaczęli łowić wszystko; co im wpadło w ręce. Zebrali tysiące chrząszczy i motyli, tiastrzelali moc papug, kolekcjonowali ptaki i owady z taką namiętnością, jakby celem ich było wyłapać wszystkie owady Brazylii i pozbawić jej lasy papug. Nie zwracali uwagi na sloty ani na jadowite węże, nie lękali się ryku drapieżników, nieustraszenie brodzili po zaroślach i bagnach. Węgorze elektryczne nie przeszkadzały im w zanurzaniu się po uszy w wodzie dla podejścia ważki, która szybowała nad potężnymi liśćmi wiktorii królewskiej. Unikali kajmanów wielkich, najspokojniej chwytali i wsadzali do worka małe. Nocowali w lasach i nad brzegami rzek, mokli na słocie i odbywali łaźnię w bagnistych zaroślach podczas upalnych dni. Zakończyło się tak, że brat Wal-lace'a zapadł na malarię i zmarł, nie dlatego zresztą, że źle się nim opiekowali. Żółta febra rzadko wypuszcza kogoś ze swych szponów. Po czteroletnim pobycie w Brazylii Wallace postanowił wracać do Anglii: zdrowie domagało się tego coraz natarczywiej. Ruszył w drogę załadowawszy na statek skrzynie z kolekcjami. Bates pozostał w Brazylii — był bardziej wytrzymały. — Pożar — rozległ się alarm. Statek płonął pośrodku oceanu, a z nim razem płonęły skrzynie z kolekcjami Wallace'a".
|