Opis: PROFIL /OSTRAVA/ 1983 str 218 . Stan db/db- (podniszczona obwoluta, zaciek na krawędzi bloku) ISBN Książka Józefa Pribuli „Tylko raz w życiu" zawiera wspomnienia autora o latach 1939-1945, spędzonych za drutem kolczastym obozu koncentracyjnego Buchenwald. W zwięzłej, dramatycznej narracji wytapialnia się sylwetki więźniów różnych narodowości, którzy w trudnych warunkach walczą o życie i wolność. Ich walce towarzyszy przezwyciężanie strachu i uległości wobec esesmanów, występowanie przeciw zdrajcom i donosicielom, a w końcu działalność konspiracyjnego Międzynarodowego Komitetu Obozowego — początek ruchu oporu w obozie, na czele którego stoi komunistyczna partia. Józef Pribula, od 1943 roku członek illegalnej organizacji Polskiej Partii Robotniczej w obozie, opowiada nie tylko o cierpieniu więźniów i zbrodniach faszystów, ale również o politycznym uświadamianiu „ludzi w pasiakach", o ich bohaterstwie i pragnieniu lepszej, socjalistycznej przyszłości. - Zapamiętajcie dzisiejszy dzień, towarzysze (,,,), i nie zapomnijcie: Do partii wstępuje się tylko raz w życiu. - Portret Autora „Tylko raz w życiu" wykonany przez radzieckiego jeńca, Valentina Jermakowicza, więźnia obozu Buchenwald. (. . .) Szabla trzymana ręką oficera SS zalśniła w słońcu, zawisła na moment w pozycji pionowej, by natychmiast opaść . .. W tym samym momencie sześć par oczu znalazło swój cel w celowniku, sześć palców pociągnęło za cyngiel, sześć strzałów zlało się w salwę i sześć kul wżarło się w ciało dumnie wyprostowanego oficera Armii Czerwonej. Z sześciu ran bryznęła czerwona, ciepła ciecz. Postać skazańca wolno uklękła, głowa opadła, ciało osunęło się . . . Tylko oczy wciąż patrzały -straszliwie, gniewnie, mściwie. Ręce i nogi chciały wykonać jakiś ruch. Zadzwoniły łańcuchy . . . Dwóch esesmanów ruszyło w kierunku trupa. Trzeci, z pistoletem w ręku, to lekarz, który ostrożnie bada puls, trąca nogą zwłoki i cedzi przez zęby: „Fertig!" Esesmani odwiązują trupa, chwytają każdy za jedną nogę, drepczą w krwi, która powoli wsiąka w spękaną, wyschłą skorupę ziemi, i ciągną ciało w kierunku zabudowań warsztatu. Zdejmują kajdany i rzucają obok samochodu cywilnego. Rozpoczyna się następna tragedia. Człowiek, chusta, kopniaki, uderzenia, sześć strzałów zlanych w salwę i trup . . . Więźniowie wciąż śpiewają. Mija godzina. Stos trupów powiększa się za każdą salwą. Czuję zapach krwi . . . Kolona 99 ,,pracuje". Zapomniałem już liczyć, ile razy zmieniano magazynki z nabojami. Obok pala krew rozlała się szerokim kołem. Ścieżka, łącząca stos trupów z palem, znaczona jest szerokim krwawym szlakiem. Ostatnie strzały. (. . .)
|