Opis: PWN 1972, str. 684+zdjęcia, stan db+ (podniszczona obwoluta) Roman Wodzicki urodził się 31 VII 1904 r. we Lwowie. Uczęszczał do II gimnazjum w Tarnowie. Ukończył Wydział Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego i Szkołę Nauk Politycznych w Krakowie (1927 r.). Po uzyskaniu doktoratu i krótkiej praktyce w administracji ogólnej wstąpił do polskiej służby zagranicznej (1928 r.), pracując kolejno w Komisariacie Generalnym Rzeczypospolitej Polskiej w Gdańsku (1928—1934), w MSZ w Warszawie na stanowisku radcy (1935— —1938) oraz w Berlinie jako zastępca Konsula Generalnego RP (1938—1939). Jednocześnie był współpracownikiem „Rocznika Gdańskiego" i wydawnictw Instytutu Bałtyckiego. Bezpośrednio przed II wojną światową mianowany konsulem polskim w Szczecinie, został tam 1 IX 1939 r. aresztowany i wraz z całym personelem polskich placówek w północnych Niemczech internowany, następnie ewakuowany przez Danię do Szwecji. W październiku 1939 r. wstąpił do Armii Polskiej formującej się w Bretanii i w 1940 r. brał udział w walkach I Dywizji Grenadierów Polskich w Lotaryngii. Powtórnie wzięty do niewoli niemieckiej zbiegł ze szpitala obozowego w końcu 1941 r. do Francji, gdzie w ciągu następnych lat uczestniczył w ruchu oporu. Po wojnie zamieszkał we Francji, odwiedzał wielokrotnie Polskę. Zajmuje się tłumaczeniami i publicystyką. Rodowód tej książki jest dość zawiły. W początkowym okresie mej pracy w Gdańsku sporządzałem skrupulatnie notatki z bieżących wydarzeń, przeprowadzanych rozmów. Rzucałem na papier własne wrażenia, urywki przemyśleń. Później odbywało się to mniej regularnie. Ale za młodu pamięć dopisywała. Toteż gdy po utracie prawie wszystkich papierów osobistych razem z całym skromnym dobytkiem przedwojennym, znalazłem się w szpitalu jenieckim, zdołałem dokładnie odtworzyć skonfiskowane zapiski i uzupełnić je po 1941 rok włącznie. Przed ucieczką zakopałem to wszystko w cieplarni szpitala wraz z resztką ukrytych przed kontrolą niemiecką dokumentów. Niestety po wojnie nie udało mi się ich odnaleźć. Papiery znów zginęły. Zabrałem się więc do ponownego odtworzenia notatek. Powstał z tego w 1946 r. rodzaj obszernego szkicu, obejmującego wspomnienia przedwojenne i wojenne. Do tej pory opublikowałem jedynie fragmenty wspomnień wojennych. Zachowany szkic walnie mi pomógł do opracowania wspomnień w formie książkowej. Los chciał, że w latach 1928— —1930 byłem świadkiem różnych wydarzeń, które wstrząsały Europą i szczególnie mocno zaciążyły na naszych dziejach. Stykałem się też wówczas niemal codziennie, zwłaszcza w Gdańsku, z wieloma ludźmi, których nazwiska zostały upamiętnione na kartach historii. Roman Wodzicki
|