Opis: BGW 1997, str. 328, stan bdb- Od Autora Drodzy Pañstwo, bierzecie do rêki ksi¹¿kê — zapis wspomnieñ, rozterek, nie zawsze pog³êbionych przemyœleñ i anegdot z ¿ycia znanego Wam aktora. Aktorstwo w moim pojêciu to najpierw zawód s³u¿ebny. Dobrze, gdy bywa czasami twórczy. Ot, maj¹ Pañstwo w swoim zabieganym ¿yciu dwie godziny wolne i postanawiaj¹ — choæ coraz rzadziej, niestety — pójœæ do teatru czy do kina. Tam pracujemy my. Staramy siê, jak umiemy, czas ten Pañstwu umiliæ. Rozerwaæ Was, mo¿e wzruszyæ albo rozœmieszyæ. A czasami — tak te¿ bywa³o — pokrzepiæ serca. Wstrz¹sn¹æ Wami. W naszym kraju istnia³a zawsze jeszcze inna forma kontaktu widz — aktor: spotkania z publicznoœci¹. Rozmowy te cieszy³y siê i ciesz¹ — wiem to z w³asnych, ca³kiem niedawnych doœwiadczeñ — ogromnym powodzeniem. Nam, najpopularniejszym, przynosi³y one dodatkowe dochody — uzupe³niaj¹ce skromne zarobki aktora: ga¿e za wystêpy w polskich filmach czy teatrach. Wam — wielokrotnie mnie o tym zapewnialiœcie — czêsto ogromn¹ satysfakcjê. Jasne, ¿e Wasza satysfakcja, a bywa ¿e i niedosyt po spotkaniach, czyni³a i czyni nas szczêœliwymi. Egocentryk, którym ka¿dy aktor byæ musi, cieszy siê, i¿ przez dwie godziny jest punktem zainteresowania, mówi¹c g³ównie o sobie i jeszcze sprawiaj¹c tym wielu ludziom przyjemnoœæ. Z nadziej¹, ¿e tê przyjemnoœæ bêdziemy dzieliæ — Wy, widzowie, i ja, aktor — podj¹³em siê tych zwierzeñ. A dlaczego oœmielam siê robiæ to teraz? Mam ju¿ 47 lat i 30 lat pracy za sob¹. Moje pokolenie jeszcze nie zapomnia³o Olbromskich, Kmiciców, Hamletów. M³odzie¿ te¿ jest mnie ciekawa — niedawno doœwiadczy³em tego podczas spotkania z publicznoœci¹ „na ¿ywo". Œwiadomy ulotnoœci zainteresowania nasz¹ sztuk¹ i nami osobiœcie, skorzysta³em z propozycji spotkania siê z Pañstwem w³aœnie teraz i w³aœnie w takiej formie. Daniel Olbrychski
|