Opis: Ustroń 2009, str. 128, stan bdb Od Autora Pisałem te wspomnienia dla siebie, żeby przypomnieć sobie i uświadomić, z jakiej ziemi wyrosłem i z jakiej gleby społecznej i kulturowej czerpałem składniki formujące umysł, wyobraźnię i charakter. Wspomnienia nie są informacją historyczną czy etnograficzną, nie ma w nich intencji pouczania czy pokazywania przykładu. Przedstawiają świat, którego już nie ma i nie wróci. Chciałem go przywołać, by zrozumieć siebie, by sprawdzić korzenie tkwiące tam ciągle w kamienistym gruncie na Zawodziu, chociaż większość tego gruntu nie żyje już własnym życiem ani nie jest pobudzana chłopską pracą, gdyż została zabita wielkimi gmachami i asfaltem dróg, by zrozumieć własne przemijanie i zabłąkanie w świat nauki, polityki, organizacji międzynarodowych, które to światy chciałem współtworzyć sposobami wyniesionymi z Brzeziny na Zawodziu. Tak jak mój ojciec sadził smreki na stromych brzegach jaru Gościradowca i jak wydzierał kamienie z brzeziny, by zmienić ją w pastwisko. Bez buntu i bez pretensji, jak rodzice wstawałem przed świtem, by „odbyć" swój „żywy inwentarz" spraw i prac, równie wymagający jak krowy i prosiaki, gdyż żywiony z tym samym poczuciem obowiązku. Jeśli napisałem dla siebie, to dlaczego publikuję? Może dlatego, że namówił mnie do publikowania Wilhelm Szewczyk, a może dlatego, by i innych zachęcić do refleksji nad własnymi korzeniami i nad swoim procesem formatywnym. Każdy z nas „oddaje" społeczeństwu to, co od niego wziął w procesie wrastania w to społeczeństwo w rodzinie, szkole, wśród rówieśników, sąsiadów, a potem w zakładach zatrudnienia. Trzeba więc dobrze zdawać sobie sprawę z tego, co się wzięło. Lecz oryginalnego wkładu w dorobek społeczeństwa możemy wnieść tylko tyle, ile możemy wypromieniować z własnej niepowtarzalnej indywidualności. Bez refleksji nad korzeniami tej indywidualności dla siebie nie zdefiniujemy i nie potrafimy się określić sami. Publikuję te „miniatury" dlatego, by czytelników zachęcić do refleksji nad swoimi korzeniami, nad tym, co wzięli i co z siebie chcą dać. Mam nadzieję, że Zegadłowicz wybaczy mi zapożyczenie tytułu z jego „Powsinogów". 15 maja 1983 r.
|