Opis: WL 1968, str. 354, stan bdb- (lekko przykurzona obwoluta) Trosk gospodarzom przysparzają besserwisserzy i pedanci, poprawiający dorosłych ludzi jak sztubaków. Można być pewnym, że gdy kto pjwie dżez, on poprawi na d ż a z, antydatowany sprostuje na postdato-w a n y, en deux na a deux, szejka na szeicha, blef na blaf, donkiszota na donkichota, Hiroszimę na Hirosimę, i, oczywiście, na odwrót. Potrali też zwrócić uwagę najczcigodniejszej matro-nie, że Frankenstein to nie żaden potwór, ale student, który potwora stworzył, że Józefa nie kusiła Putyfara, ale żona Puty-fara. Toteż zapraszając pedanta, należy zawsze doprosić jeszcze erudytę-ści-chapęka, który go może unieszkodliwić. Niedawno byłem na przyjęciu świadkiem, jak pewnej starszej damie powiedziało się c e b e r n e t y k a (zapewne przez skrzyżowanie cybernetyki z cebertyzacją). Gdy pedant ją poprawił, a ona stanęła w pąsach, wystąpił ścichapęk nieduży erudyta: — Podziwiam — rzekł — pani znajomość literatury. Rzeczywiście Słowacki pisze w Beniowskim o ce-bernetyce. Jeśli dobrze pamiętam, tak: Cebernetyka... Zda się dla ochłody Ksantypa, która czysto dom umiata, Na Sokratesa leje ceber wody, A potem mydli tę pochodnię świata, Łeb inclusive z nosem aż do brody. W ten sposób oblał zimną wodą nieszczęsnego mę-czybułę. Bo gdy przyznajemy kobiecie rację, niebo się raduje (jak powiedział Ben Ali). ,,W odmęcie zabawy" Koszt wysyłki 4 zł.
|