Opis: LW 1986, stan bdb -, str. 180 Śmieją się ze mnie ludzie i żartując pytają: podobno znasz dobrze góry, pisałeś przewodniki po ścieżkach ich i bezdrożach, napisałeś sporo przyczynków o różnych ciekawostkach i niezwykłościach [...] powiedz wiec, czybyś — przeniesiony z zawiązanymi oczami w tę czy inną część Beskidów — potrafił poznać, gdzie jesteś? Na żart odpowiadam żartem: — Nie potrzeba mi nawet widoku, wystarczy, nie uwierzycie, zapach. — Przyjmują to słusznie z poczuciem humoru, bo ani ja nie jestem tak zarozumiały, bym wiele o górach wiedział, ani oni tak naiwni, by mi uwierzyć. A jednak chowam dla siebie [...] maleńki sekret — otóż, choć przewędrowałem nasze góry dość dokładnie, zawsze się w nich czuję, jakbym był po raz pierwszy. Zawsze są inne, na wiosnę i jesienią, przed i po południu, w burzę i w kryształową pogodę [...] Jedno tylko jest im wspólne — zapach dosłowny i w przenośni, woń wzruszeń i przeżyć, mgiełka delikatnych perfum, pozostawiona przez pamięć wspomnień. Jednak ów zapach, chociaż zawsze górski, ma dla mnie subtelne różnice i odmiany. Skalą i śniegiem pachną Tatry, lasem i łąką Karpaty. Inaczej Tatry Zachodnie, inaczej Wysokie, inaczej wreszcie Beskidy nad Bystrzycą, nad Sanem, nad Dunajcem czy Olzą. Na ów zapach składa się przede wszystkim ostre powietrze wysoczyzny, kojący oddech lasów, aromat łąk i połonin, westchnienie tysiąca i jednego kwiatu, smuga powiewu, przenoszącego dymy ognisk. [...] (z rozdziału książki autora Ostatnie doświadczenie)
|