Opis: OFICYNA WYDAWNICZA VOLUMEN WARSZAWA 1999, str. 154, stan bdb 16 grudnia 1981 r. w „Dzienniku Telewizyjnym" spiker, ubrany w żołnierski mundur, przekazał informację o zabitych górnikach w kopalni „Wujek'". Oglądałem to w mieszkaniu kolegi, na warszawskich Stegnach. Gdy kwadrans później - tuz przed godziną milicyjną szedłem do domu, zobaczyłem coś, czego nigdy nie zapomnę. W ciągnących się kilometrami, az po horyzont, gigantycznych blokowiskach okna mieszkań nagle przemówiły jasnym blaskiem ustawionych na parapetach świec, Szedłem w tę mroźną noc ze ściśniętym gardłem, wpatrzony w migające światła. Z poczuciem wspólnoty i solidarności. Dzisiaj niemal wszyscy zapomnieli o zamordowanych górnikach, podobnie jak i o.......żyjących przecież - sprawcach tamtej zbrodni. Mieszkamy w kraju wciąż nie osądzonych morderców. A jest to kraj wolny i demokratyczny. Na dręczące pytanie: dlaczego tak jest? - coraz mniej osób szuka odpowiedzi. Skoro tak jest, to widocznie tak być musi. Mordercy czasu stalinowskiego, dzisiaj sędziwi staruszkowie, dożywają swych dni niemal przez nikogo nie nękani, korzystając z emerytur znacznie większych niż uzyskują ich - z dużym trudem wiążące koniec z końcem ofiary. Edukacyjne przesłanie takiego stanu rzeczy jest jasne: zło, nawet jeśli przegrywa - nie będzie ukarane. A gadanie o „triumfie sprawiedliwości" należy na tym świecie między bajki włożyć. Pierwszy proces „plutonu egzekucyjnego'" z „Wujka" zakończył się wyrokiem uniewinniającym. Tych, którzy wydali rozkaz: „Idź i zabij!'', nawet nie próbowano osądzić. Dlatego tę książkę szczególnie polecam tym, którzy dystansują się od pojawiających się od czasu do czasu postulatów głębokiej reformy aparatu sprawiedliwości. Także dlatego, ze nie rozliczona zbrodnia - wcześniej czy później - zbierze swoje krwawe żniwo... Andrzej Gelberg
|